Zasady mojego odżywiania

Co jem ?

Mimo, iż każdego dnia poruszam temat odżywiania, pokazuje Wam co jem, podaje przepisy, to codziennie dostaje pytania o „konkret”.
Niestety ale muszę się jeszcze raz powtórzyć – konkretu nigdy u mnie nie dostaniecie!
I to nie dlatego, że chce Wam uprzykrzyć życie, a wręcz przeciwnie.
Ja nie odżywiam się według narzuconych schematów.
Do tego co jem, jak i kiedy nie zaprowadziły mnie kursy, szkoły, instruktarze ani książki. W każdej jednej publikacji można doszukać się bardzo sprzecznych ze sobą danych.

Do miejsca, w którym jestem zaprowadziły mnie moje osobiste doświadczenia, moja prywatna droga… która z resztą cały czas kroczę.

Nie jestem za tym by ustalać sobie jakikolwiek jadłospis. Pić dzień w dzień te same soki, jeść te same produkty.
Mamy tak bogaty świat roślin, że każdy znajdzie w nim coś dla siebie.
Jeśli coś Ci nie smakuje to po co to jesz?

Ty nie jesteś mną, ja nie jestem Tobą. Nie ma dwóch takich samych osób na świecie o czym świadczą choćby linie papilarne z naszych kciuków… pozwalające zidentyfikować człowieka.
Mam jakiś tam swój szkic dnia, który zweryfikowało życie i obserwacja … ale jeśli coś zmienię to nie pogrążam się w żalu i rozpaczy i nie wmawiam sobie, że coś mi się nie udało.
W ogóle nie pielęgnuje w sobie poczucia, które mnie wyklucza z czegokolwiek.

Nie jestem na żadnej diecie. To co wkładam na talerz to nie jest żadna opracowana metodyka przez pryzmat nakazów/zakazów.
To pokarmy które mi służą dlatego je spożywam.

Mimo tego, że każdy dzień w mojej kuchni jest inny, to mogę wyciągnąć z nich jakąś wspólną… i tym mogę się z Wami podzielić.
Ale błagam i proszę nie piszcie mi żebym opisała Wam przykładowe 3 dni posiłków wraz z porami ilością itd. Będzie to bardzo przekłamany obraz bo potrafię w skali miesiąca mieć różne fazy… szczególnie sezonowe… napiszę Ci, że przez 3 dni jadłam truskawki – bo akurat tak wypadnie i co… będziesz jadł w listopadzie truskawki bo przeczytałeś posta, którego pisałam w środku lata ?
Nie sugeruj się w ten sposób nigdy nikim, bo wyrządzisz sobie więcej szkody niż pożytku. Pamiętaj też, że mieszkasz w Polsce a nie na Kanarach i nie zrywasz sobie mango z drzewa pod domem.

Do bardzo wielkich ogólników, gdzie MÓJ organizm funkcjonuje najlepiej można zaliczyć :
📌 stosuje okno żywieniowe 12-18
📌mój pierwszy posiłek to zazwyczaj sok z soczystych owoców które mają właściwości mocno ściągające toksyny, i są doskonałym nawodnieniem po nocnym poście (aktualnie melony, arbuzy, zimą np pomarańcze)
📌sok po nocnym poście uruchamia delikatnie moje procesy trawienia – jestem przeciwna ciężkim potrawom na pierwszy posiłek a już w szczególności po głodówkach i detoksach…
📌 melonów i arbuzów nigdy nie łącze z żadnym innym pokarmem ani w sokach ani w potrawach stałych
📌po melonach/arbuzach itd. nie zabieram się od razu za jedzenie … daje im czas na wykonanie pracy, którą mają wykonać w moim organizmie
📌papaja – nigdy nie łącze papai w żadnych sokach
📌papaja – czasami dodaje odrobinę do smaku do sałatek lub Shake ( papaja ma większa gęstość niż arbuz czy melon) (choć dr. Morse który jest bliski mojemu sercu nie łączy papai z niczym)
📌 moim „drugim posiłkiem” jest zazwyczaj Shake owocowy/ z zielonych liści z owocami, całe owoce ( jest to już pierwsze źródło błonnika na dany dzień, ale dalej podane w bardzo przystępnej formie)
📌idę tak jakby od rana do wieczora systemem od najlepiej trawionych pokarmów do cięższych
📌kolejnym posiłkiem jest jakaś sałatka/ albo coś z moich jadłospisów : makarony / zupy/ chlebki itd itd
📌 nie jem codziennie deserów gdzie mamy do czynienia z łączeniem tłuszczy z weglowodanami , jem je np na wekkend – to są zdrowsze alternatywy słodkości do tych na standardowym systemie żywienia , ale nie jest to dobry wybór na codzienny jadłospis, wiec jeśli ktoś codziennie proponuje Ci ciasto bo jest surowe – uważaj
📌jestem bardzo przeciwna teorii ze byle na surowo i możesz jeść totalnie wszystko bez ograniczeń
📌 jeśli mam ochotę na dodatkowy sok czy owoce w moich godzinach okna żywieniowego to jem i pije , aczkolwiek w odstępach czasu
📌nigdy nie jem owoców „na deser”, już lepiej zjeść np jabłko przed „obiadem” niż po … Np przed tym jak przystępujemy do tworzenia „dania”
📌nigdy nie popijam żadnych potraw czymkolwiek ani wodą ani sokiem itd… o kawie nie wspomnę – w ogóle jej nie pije
📌 gdybym miała podsumować rozkład makro to myśle ze większość stanowią u mnie owoce , potem warzywa i liście, następnie 10-20% pestki, nasiona, orzechy, oleje…
📌staram się jeść sezonowo ale i mnie czasami w zimie najdzie ochota na pomidora w sałatce wiec sobie na niego pozwalam
📌 alkohol – pije alkohol bardzo bardzo okazjonalnie, myśle ze ze 2 razy do roku – kupuje niesiarkowane wina ( można je zamówić w każdej lepszej hurtowni a w pl pewnie są i w asortymencie w monopolowych – alkohol zawsze i w każdej ilości będzie wpływał negatywnie na naszą wątrobę. ( No chyba ze jest ro nalewka ziołowa z pewnego źeódła i ilość 5 ml… wtedy wzmacnia on działanie, Np. Nalewka z orzecha włoskiego celem odrobaczania
📌 nie uznaje jedzenia raz dziennie, wszyscy mamy różne zapotrzebowanie kaloryczne które definiuje styl naszego życia, aktywność, rodzaj wykonywanej pracy, wzrost, waga , wiek itd
Założymy ze w przybliżeniu Twoje zapotrzebowanie kaloryczne obliczone w oparciu o CPM (- całkowita przemiana materii) wynosi Ok 2 tys kcal na dobę. Nie ma dla mnie sensu najmniejszego przejadać taka ilość w jednym posiłku , nasza wchlanialnosc jest ograniczona, a wypychanie żołądka po brzegi w opór to nie jest droga do zdrowia a raczej krok w stronę zaburzeń odżywiania.
Nie można zapominać tez ze kaloria to kaloria ale to jakość pożywienia z którym jest ona dostarczana stanowi o efekcie końcowym. Osoby które będą jadły samą przetworzoną żywność ale zachowają deficyt kaloryczny tez schudną … tylko tu nie chodzi o odchudzanie dla odchudzania. Poprawnie odżywiony organizm nie będzie nosił balastu w postaci nadbagażu kilogramów. Odchudzanie to efekt uboczny zdrowej diety nie cel sam w sobie.
📌 nie suplementuje się sztucznymi witaminami
📌 jeśli mam ochotę napić się wody to się jej napije ale nie jestem ani za tym by pic sugerowane 2 l dziennie ani skrajnie za tym, żeby jej nie pić wcale. Najlepsza woda to jednak woda strukturalna która znajduje się w owocach i warzywach ale „zwykłej” wodzie też można nadać strukturę poprzez zamrożenie jej i odmrożenie, wtedy ma ona szanse nawodnić nasze komórki. Woda z kranu czy z butelki nas nie nawadnia – ona nas przepłukuje.
📌 jak będę miała ochotę na pizzę to ją zjem … ale nie mam tej ochoty bo moje żywienie jest na tyle dobre, ze mój organizm nie szuka cudów na kiju . Odżywiam swoje komórki . One wiedza ze systematycznie dostają to czego im potrzeba i nie wariuje, nie szuka, nie ma kompulsów.
📌czasami mam takie dni, że mogę jeść same owoce … to je jem i tyle
📌 nie pije soków warzywnych (korzenie) typu burak seler pietruszka itd bo mi nie smakują
📌jeśli pije soki owocowe to jedynym warzywem jakie do nich dodaje jest marchew, jeśli już pije jakieś soki warzywne to jedynym owocem z którym je mieszam jest jabłko
📌 pije podstawowe zioła typu mniszek/melisa/rumianek/szałwia/lipa/mięta
📌nie oczyszczam się co chwile, u mnie : wczesna wiosna – Głodówka, lato- czas odżywiania bo mamy wyedy możliwość ze skorzystania z darow natury dojrzewających w słońcu , jesień post sokowy (np. Na winogronach mołdawskich plus oczyszczanie wątroby – sezon na jabłka) , zima uzupełniam struktury – więcej tłuszczu niż w lecie …orzechy nasiona oleje

W ogóle nie stresuje się jedzeniem. Zero we mnie poczucia straty.
To chyba tyle.